Niedługo w wielu domach rozpocznie się czas przygotowań do Świąt Wielkanocnych. Będziemy bohatersko szturmować dyskonty w poszukiwaniu serów na serniki w okazyjnej cenie, baranków z masła, białej kiełbasy na żurek, mnóstwa jajek oraz przeczesywać internety w poszukiwaniu przepisu, którym można olśnić rodzinę.
A jak goście wyjdą głodni?
W tym pędzie dopada nas strach…czy aby nie zabraknie, czy goście nie wyjdą głodni? To byłby taki wstyd! I na wszelki wypadek dorzucamy jeszcze dodatkową kiełbaskę do koszyka, żeby było co przekąsić i 10 szt jajek więcej, bo wiadomo, że Wielkanoc bez jajek to nie Święta
A teraz pomyślmy, zanim ruszymy do tego wyścigu. Czy komuś z Was zdarzyło się kiedyś, że w Święta brakło jedzenia? Nie, że były 3 inne ciasta do zjedzenia, ale skończyło się to Wasze ulubione, więc smutek i wewnętrzna pustka. Tylko tak na prawdę, że byliście głodni i nie było co jeść, bo przez 2 dni sklepy są zamknięte a w szafkach pustki.
A jak często po Świętach zjadamy sałatki na siłę, bo trzeba, bo się zepsuje i wcale nie mamy ochoty?
Dlaczego o tym piszę? Wg raportu „Nie marnuję jedzenia 2018” Kantar Millward Brown na zlecenie FPBŻ, (klik)aż 42% Polaków przyznaje, że marnuje żywność. Dlaczego?
Główne powody wyrzucania jedzenia wg wymienionego raportu:
- 29% przegapienie terminu ważności do spożycia
- 20% zbyt duże zakupy
- 15% zbyt duże porcje posiłków
- 15% zakup złego jakościowo produktu
- 13% niewłaściwe przechowywanie żywności
- 5% brak pomysłów na wykorzystanie składników
W tym artykule chciałabym przyglądnąć się bliżej pierwszym 3 pozycjom na tej liście wstydu.
Przegapienie terminu ważności.
Komu z nas nie zdarzyło się odnaleźć z tyłu lodówki zapomnianego serka czy słoiczka z nie wiadomo kiedy otwartym dżemem. Czasami zużyjemy tylko połowę produktu, a na resztę już nie bardzo mamy pomysł. Czekamy na przypływ kulinarnej inwencji i czasami się ona nawet pojawi…ale nie zawsze. Jak zapobiegać przeterminowaniu żywności?
FIFO
W gastronomii znana jest zasada FIFO (First In, First Out), czyli Pierwsze Przyszło, Pierwsze Wyszło. Co to oznacza w praktyce?
Otwarte lub starsze produkty muszą pierwsze trafić do naszych rąk. Wygodnie jest wrócić z zakupów i wrzucić wszystko do szafek, ale nie trzeba wiele, aby zminimalizować ryzyko przeterminowania żywności, którą mamy w domu. Nowy jogurt? Nie wkładamy go do lodówki z przodu, tylko dajemy do tyłu. Dzięki temu, to co ma krótszy termin przydatności do spożycia pierwsze wskoczy nam do rąk. Jeśli mamy kosz z owocami, w którym zostaje ostatnie jabłko, to nie zasypujemy go nowymi, ale wyciągamy je z koszyka, wrzucamy nowe i to najstarsze dajemy na wierzch. Proste? Tak!
To samo dotyczy kuchennych szafek. Resztka kaszy czy ryżu, które być może przesypujecie w domu do słoików? Nie dosypujemy do pojemnika, w którym już coś jest. Jeśli będziemy tak robić, może zdarzyć się, że dolna warstwa będzie tam leżeć miesiącami, zanim ją zużyjemy. Myślę, że wiadomo o co chodzi.
Dzięki FIFO możemy znacząco ograniczyć marnowanie żywności w naszych domach.
Sprawdzaj daty, zanim coś kupisz
Niby takie oczywiste a jak często o tym zapominamy. Kupujemy coś na promocji (często są one robione właśnie z powodu kończącej się daty przydatności do spożycia) albo zwyczajnie się spieszymy. Wrzucamy do lodówki i po kilku dniach okazuje się, że mamy w domu produkt po terminie. Jeśli zagapimy się w sklepie, sprawdźmy to w domu, wypakowując zakupy.
„Spożyć do” a „najlepiej spożyć przed”. Znasz różnicę?
Bywa tak, że niepotrzebnie marnujemy żywność, która nadaje się do spożycia. Myślimy, że skoro na opakowaniu widnieje data, to po tym terminie jedzenie jest już dla nas szkodliwe i lepiej nie ryzykować.
Nabiał czy wędliny oznaczane są określeniem „należy spożyć do”. Po upływie tej daty produkt traci swoją przydatność i może być niebezpieczny dla naszego zdrowia. W tym wypadku trzeba pilnować, by spożyć go przed upływem podanego terminu. Inaczej wygląda sprawa np.z kaszą, makaronem czy kakao. Oznaczenie „najlepiej spożyć przed…” to data minimalnej trwałości, do której środek spożywczy zachowuje swoje właściwości (zakładamy oczywiście, że był prawidłowo przechowywany). Po upływie terminu na opakowaniu przyglądamy się zawartości opakowania i oceniamy czy produkt nadaje się do spożycia. Jeśli wygląda i pachnie ok, możemy go zjeść.
Pamiętajcie też, aby pod żadnym pozorem nie spożywać żywności, która zaczęła pleśnieć. Nie zdejmujemy łyżeczką, nie odkrawamy kawałka owocu. Niestety całość można jedynie wyrzucić. Pleśń jest jedynie widocznym dla nas objawem, ale szkodliwe substancje są już w całym produkcie. Tutaj nie ma co ryzykować.
Zbyt duże zakupy i porcje
Planujmy swoje posiłki, róbmy listy zakupów i nie chodźmy do sklepu głodni. Jeśli już się rozpędzimy z pomocą przychodzi nam taka zdobycz technologii jak zamrażarka. Za dużo sosu do spaghetti? Wrzuć od razu do zamrażarki połowę. Może przyda się za 2-3 dni, a może za miesiąc. Mała zamrażarka? Słoiki i wekowanie to też świetny sposób utrwalania żywności. Korzystajmy z niego. Jedzenie dzielmy od razu na mniejsze porcje, tak aby rozmrozić tylko tyle, ile jest nam potrzebne.
Jeśli z jakiś powodów te rozwiązania Ci nie odpowiadają, zawsze możesz zaprosić znajomych na obiad albo znaleźć w swoim mieście Jadłodzielnię. Ich listę znajdziesz np. tutaj. Wujek Google też przyjdzie z pomocą, gdy wpiszesz „Foodsharing” w wyszukiwarce.
Wielkanoc to tylko 2 dni
Pamiętajmy że Wielkanoc to tylko 2 dni. Nie trzeba robić zapasów jak na tydzień, zwłaszcza, że często nawet w te dni zdarzają się otwarte sklepy, z uprzejmym właścicielem za kasą 😉
Oczywiście zbliżający się czas Wielkanocy jest tylko pretekstem do poruszenia tego tematu. Zwracajmy uwagę na to jak gospodarujemy żywnością każdego dnia. Na początku nie wszystko idzie idealnie, ale z czasem sprawdzanie dat czy układanie nowych produktów z tyłu lodówki wchodzi w krew.
I co najważniejsze, zastanówmy się czy nie przejmujemy się całym tym jedzeniem za bardzo. Święta to nie żurek, faszerowane jajka i umyte okna. Niezależnie od tego czy jesteśmy religijni czy nie, spędźmy ten dodatkowy wolny dzień w przyjemny sposób. Z rodziną i znajomymi, czy znajdując chwilę tylko dla siebie. Aktywnie czy na kanapie z ulubionym serialem. Bez stresu i napięcia. Został jeszcze ponad tydzień. Nie dajmy się zwariować:)
Macie jakieś sprawdzone sposoby na ograniczenie marnowania jedzenia?